Zapraszam do obejrzenia krótkiego trailera, w którym znajdziecie zarys fabuły mojego opowiadania:)
czwartek, 2 kwietnia 2015
środa, 1 kwietnia 2015
Prolog
Rok 2050
- Ochotnik
Ariana Hart lat dziewiętnaście- przeczytał ochrypłym głosem- testy fizyczne
8/10, biochemiczne i psychologiczne wzorowo. Zgodność tkankowa. Ochotnik przeznaczony do misji specjalnej -
skończywszy czytać odłożył teczkę na biurko. Podszedł do dziewczyny, uniósł jej
podbródek i dodał - jak widzisz skarbie, jesteś cennym nabytkiem.
- Gdzie
zdecydowali się umieścić pozostałych?- zapytał starzec. Kiedy nie otrzymał
odpowiedzi od strażnika, zachęcił go- spokojnie, zaraz usunę jej pamięć z
ostatnich tygodni więc możesz śmiało mówić. Ponoć zbyt wiele wie. To by mogło zaszkodzić misji.
****
Jestem. Z czymś zupełnie nowym. Z tematyką, którą się zachwycam.
Po obejrzeniu ostatniego odcinka The 100, na początku.czułam niedosyt. W kolejnej chwili pojawiła się silna tęsknota. Dlatego też postanowiłam stworzyć coś swojego, coś co mnie uszczęśliwi i podtrzyma na duchu w oczekiwaniu na 3 sezon.
Przerażona, młoda dziewczyna siedziała na lodowatej
podłodze w kącie celi. Od ceramicznych, intensywnie zielonych płyt dygotała z
zimna, ale mimo to nie skorzystała z pryczy, na której leżał gruby i miękki materac.
Zdecydowanie wolała siedzieć tu, czuła się odrobinę bezpieczniej w samym kącie,
schowana za metalową konstrukcją posłania. Gdy usłyszała dochodzące zza drzwi odgłosy
rozmowy, poderwała się z miejsca i poczuła, jak przeszywa ją niemalże bolesny
dreszcz. Tym razem nie z zimna, lecz ze strachu. Ludzie zza drzwi śmiali się i
głośno sobie gratulowali. Blondynka widziała czego. Gratulują sobie, że 499
osób zostało już złożone w kapsuły. Jeszcze tylko ona i misja będzie wykonana.
Miała już na sobie kombinezon, w którym będzie umieszczona.
Ciemno granatowy, dobrze dopasowany do ciała, wykonany z grubego, ale umożliwiającego swobodne ruchy materiału. Chodziły słuchy, że jest to niedawno odkryty materiał,
który przystosowuje się do danej pogody
czy też sytuacji w jakiej
znajduje się użytkownik. Dziewczyna nie mogła zrozumieć dlaczego uszyli im
specjalne kombinezony, skoro i tak nikt nie przeżyje. Była tego niemalże pewna.
Podrapała swędzące miejsce, które przypominało jej o
serii badań, które przeszła przez ostatnie kilka tygodni. Była tym wszystkim
zmęczona, dzień w dzień kroplówka, kłucie igłami, prześwietlenia, ingerencja
wewnątrz jej ciała. Miała tego wszystkiego dość.
Nagle usłyszała sygnał systemu otwierającego drzwi, a do jej celi wszedł mocno umięśniony mężczyzna,
z twarzą pokrytą bliznami.
Nie, nie, nie… krzyczała
i odpychała się nogami do ściany, jakby miała nadzieję, że ją wchłonie i
uratuje od przerażającego mężczyzny.
Ten bez słowa podszedł do niej, mocnym uściskiem chwycił
ją za rękę i raptownie podniósł do góry. Wykręcił jej ręce do tyłu tak, aby nie
mogła się wyrwać, oraz zatkał ogromną, szorstką dłonią jej usta, aby nie mogła
krzyczeć. Jęknęła z bólu i z rezygnacji.
Prowadził ją przez oślepiająco jasny korytarz, który
wydawał się nie mieć końca. Co chwile mijali radosnych naukowców, czekających
na uroczyste zakończenie misji. A będzie to miało miejsce po złożeniu jej w
kapsule. Gość honorowy, niezwykły zaszczyt,
szkoda tylko, że ja nie poświętuję. Bo będę martwa...
Weszli do laboratorium numer 10, w którym oprócz nich był tylko jeden starszy
mężczyzna ubrany w biały fartuch. Kiedy
ich zobaczył, odznaczył coś na liście i podniósł się powoli, podtrzymując się
biurka.
- To
ostatnia, doktorze- oznajmił barczysty strażnik, który swoim uściskiem dusił
dziewczynę.
-
Ochotnik nr 500- wymamrotał pod nosem
staruszek, podchodząc do małego sejfu, w którym jak podejrzewała blondynka,
była trucizna, która jest dla niej przeznaczona. Teraz to poczuła. Ogromny
strach, którego nigdy wcześniej nie doświadczyła. Zaraz rozpocznie się jej
egzekucja.
-
Nie jestem Ochotnikiem! Zostawcie mnie! Ja nie jestem ochotnikiem!- krzyczała dziewczyna,
usiłując wyrwać się z mocnego uścisku siłacza. Szarpanina nie przynosiła
żadnego efektu, bo niby jak drobna dziewczyna mogłaby pokonać wysportowanego,
zawodowego żołnierza? Jęknęła, gdy strażnik zacisnął mocniej rękę na jej przegubie.
Rozejrzała się po pomieszczeniu. Można
było określić je jednym słowem- sterylne. Białe ściany, meble i zbyt jasne,
rażące światło przyprawiały dziewczynę o zawrót głowy. Na środku niewielkiego
pomieszczenia stała kapsuła, do której zamierzają ją wsadzić. Trumna.
Nie mogą mnie wziąć. Nie
mogą…
- Jak dobrze,
że to już koniec. Dawno nie miałem takiego nawału pracy- powiedział do siebie,
równocześnie przygotowując narzędzia pracy. Na stoliku znajdującym się przy
kapsule położył tacę z trzema strzykawkami, które były napełnione kolejno
niebieską, czerwoną i żółtą cieczą. Blond włosa dziewczyna wiedziała, że są
przygotowane specjalnie dla niej. Nie mogła pozwolić na to, aby jej to wstrzyknęli.
To nie dziś, to nie czas na śmierć.
- Daj mi
teczkę – powiedział Doktor, wyciągając rękę do żołnierza. Mężczyzna podał mu
czarną, zakodowaną teczkę, na której blondynka zauważyła wytłoczony biały
symbol Strefy Beta- to tutaj pogrzebią
żywcem całą setkę ludzi. Zamkną ich w przeraźliwie zimnych, metalowych trumnach. Odbiorą im życie.
Ariana spojrzała
na niego najbardziej gniewnym spojrzeniem na jakie było ją stać. Jak mógł
odebrać jej życie bez żadnych skrupułów? Bez litości, bez współczucia, za to z
uśmiechem i ulgą, że jeszcze tylko ona i będzie mógł w końcu odpoczywać na
eleganckiej sofie, sącząc jeden drink za drugim.
- Wiem co nam
robicie. Wiem wszystko!- wysyczała, nie opuszczając ze staruszka jadowitego
wzroku.
Doktor prychnął i zaczął przygotowywać się do pracy.
Zapiął długi, biały fartuch, założył maskę ochronną na twarz, a na dłonie
gumowe rękawiczki. Wyglądem przypominał chirurga, który był gotów do operacji.
Ariana wiedziała, że nie będą jej kroić- a szkoda, może nie cierpiałaby tak
bardzo jak po zastrzyku i umarłaby szybciej.
Żołnierz rozluźnił nieco uścisk tak, że blondynka mogła w
końcu wziąć pełny oddech i odpowiedział
- Nie wiem
zbyt wiele, to tajne. Jedyne co słyszałem to, że pozostawią ich w stu różnych miejscach.
Niestety nie jesteśmy pewni co do położenia obiektu, więc możemy tylko przypuszczać, w których strefach
jest największe prawdopodobieństwo trafienia do celu.
- Dobrze,
dobrze. Wierzę, że Beta wie, co robi. A
teraz zaczynamy, połóż ją tam- mruknął Doktor, po czym wskazał strażnikowi
kozetkę stojącą przy kapsule. Barczysty mężczyzna kiwnął głową i skierował się
w wyznaczone miejsce.
- Nie
pozwolę na to!- rzuciła Ariana, zatapiając zęby w ręce żołnierza. Mężczyzna
jęknął i rozluźnił uścisk na tyle, że Arianie udało się wymknąć. Już pędziła w
kierunku drzwi, kiedy to strażnik brutalnie złapał ją za rękę i przyciągnął do
siebie. Doktor pośpiesznie chwycił strzykawkę leżącą luzem na jego biurku i
wbił jej igłę w ramię. W jednej chwili
dziewczyna poczuła jak środek ją oszałamia i zaczyna odbierać świadomość. Jej mięśnie się rozluźniły i niczym wiotka
lalka spoczywała w ramionach strażnika.
- Myślałem,
że nie będę potrzebował środków na uspokojenie. Inni Ochotnicy poddawali się
dobrowolnie. No, a teraz ją kładź, bo czas nas godni.
Ariana opadła na kozetkę. Lewo zarejestrowała, jak Doktor
przyciągnął do siebie jej prawą rękę i założył wenflon. Nie była w stanie się poruszyć,
oszołomiona odpływała w głęboki sen.
- Niebieska. Czerwona. Żółta- wyliczał Doktor, aplikując
dziewczynie zawartość strzykawek. Po odłożeniu ostatniej z nich, zdjął
rękawiczki i rozciągając swoje spięte i zmęczone ciało i oznajmił
podekscytowanym głosem – Zrobione.
Ochotnik 500
gotowy do złożenia w kapsule.
Moje opowiadanie z serialem i książką The 100 ma tylko wspólny obraz Ziemi. Postacie i zdarzenia są wyłącznie wytworem mojej wyobraźni.
Zachęcam do zaglądania na mojego bloga, obiecuję, że was nie zawiodę! Dostaniecie ode mnie humor, przygodę życia i oczywiście romans :)
Następny rozdział pojawi się już za tydzień, bo naprawdę nie mogę doczekać się tego, jak ta historia zacznie się rozkręcać.
Pozdrawiam! :)
Wertam
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Wertam. Obsługiwane przez usługę Blogger.